Zapiski kobiety „dojrzewajacej”
Kobieta dojrzewająca to taka, która w miarę upływu czasu poznaje siebie coraz bardziej. To kobieta, która nie boi się przyznać do błędów i słabości jednocześnie śmiało i z nadzieją patrzy w przyszłość.
Oddaje w Wasze ręce Zapiski kobiety „dojrzewajacej”.
CDN…
MIMO WSZYSTKO / …całkiem spokojnie wypiję trzecią kawę…/
Mam miliony myśli. Głównie nie poukładanych. A może właśnie poukładanych.
W mozaikę czasem kolorową, a czasem szaro – burą.
Wiecznie szukam miejsca dla siebie. Czy to jest normalne? Czy inne kobiety też tak mają?
Właściwie jeszcze do niedawna żyłam jakby w innym świecie.
Bez planów, bez marzeń.
Z dnia na dzień, robiąc to co sprawiało mi przyjemność, ale jednocześnie jakoś tak….bez planu na przyszłość.
Tak, właśnie bez planu na przyszłość. Spontanicznie? A może po prostu głupio?
Drogo za to zapłaciłam.
Pewnego dnia zostałam sama. Na gruzach dotychczasowego życia, domu, pracy…
Miałam nawet jakiś plan zbudowania sobie nowej, dobrej rzeczywistości. Nowego życia.
I właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że właściwie nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli o tym czego tak naprawdę chciałabym w życiu. Starałam się /być dobrą matka, żoną./ Cieszyć się chwilą i…nie myślałam o przyszłości, o sobie.
Prowadzenie własnej firmy sprawiało mi przyjemność. Ale w tym wszystkim nie było jakby to powiedzieć, myśli przewodniej.
To wszystko działo się spontanicznie.
A potem wszystko runęło i trzeba było zacząć planować, myśleć od nowa.
I prawdę mówiąc dopiero od tej chwili zaczęłam myśleć świadomie. Może nie tak, nie to żebym wcześniej nie myślała świadomie. Raczej żyłam z dnia na dzień, blokując w sobie starannie swoje własne potrzeby. Można by powiedzieć zablokowałam się na siebie samą.
I nagle…Tak, ja „rycząca czterdziestka” zaczęłam myśleć o sobie jak o człowieku :wrażliwym, delikatnym, mającym swoje marzenia i potrzeby. Zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem i swoją przyszłością. Może nad sobą po prostu?
Pamiętam taki dzień, kiedy na pewnym szkoleniu psycholog zadała grupie następujące zadanie.
– Weź kartkę papieru i napisz w punktach – wolno mi…
Boże, siedziałam nad pusta kartką i…było mi głupio. Wszystkie kobiety pisały.
Jedne mniej drugie więcej ale pisały. A ja, miałam pustkę w głowie.
Nigdy w życiu nie zastanawiałam się nad tym co mi wolno.
I to był przełom. Zaczęłam myśleć. Boże jak to brzmi! Zaczęłam myśleć
o sobie, swojej przyszłości, swoich pragnieniach. Lawina! Lawina myśli i uczuć…i .nagle pojawiła się nadzieja, że oto właśnie teraz przyszedł czas na świadome życie. Teraz tylko ode mnie zależy jak życie potoczy się dalej.
Wielka odpowiedzialność? Tak, ale i nadzieja, że to ja będę wyznaczać kierunki.
Nie wiedziałam jeszcze wtedy jakie to trudne.
Ale trudne nie znaczy niemożliwe. W końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Tylko czy dam radę ?
Po czterdziestce to też miałabym problem z rozwinięciem „wolno mi” 😉
Dokładnie tak. To jest zupełnie inny etap w zyciu. Pozdrawiam serdecznie. Magda