Moda kolorowa

Miejsko i wakacyjnie.

Czy mówiłam już o tym, że kocham czerwień ? I czarny. I o tym, że to jak się ubieram jest zależne od mojego nastroju? Ale przede wszystkim od tego jaki mam stosunek do samej siebie. Czy obojętny, byle jaki? Wtedy wrzucam na siebie byle co. Byle czyste i względnie pasujące. Jeśli mam chandrę to ubieram się na czarno i staram się być niewidoczna. Pełnię radości z ubierania się mam wtedy, kiedy nastrój mi dopisuje i kiedy jestem szczęśliwa. Wtedy chętnie wkładam coś czerwonego. To dodaje mi energii. To wszystko jest w głowie. Panią Monikę spotkałam kilka dni temu w Alejach Ujazdowskich. Przemiła, pogodna i życzliwie nastawiona do świata. Jej strój pozornie niewiele różniący się od innych. a jednak miała w sobie coś co zwróciło moja uwagę. Świetna figura, dobrze dobrane, proste elementy stroju. Konsekwencja. Nawet plecak pasował do całości. 
A Wy jak często spotykacie kobiety kolorowe, ciekawie ubrane? Widujecie takie? Dajcie mi znać.

Brak komentarzy

Skomentuj